Translate

piątek, 10 kwietnia 2015

Opowiadanie IV Część 2

Julka została w szpitalu, a Lucyna pojechała z Aleksem na komendę. Alex wbiegł do biura, w którym siedział od rana Rysiek.
- Cześć Alex - mówi Ryś na powitanie.
Zaraz za psem weszła Lucyna
- A mi to cześć nie powiesz? - pyta Lucy
- Lucuś, no co ty. Jak miło cię widzieć - śmieje się Puchała - Jak Michał?
- Dobrze, ale już próbuje się wypisać ze szpitala, trzeba mu to wybić z głowy.
- Wiesz jaki on jest, jak coś chce to tak robi
- A co z Michalskim?
- Nic, nie mamy żadnego odzewu od innych policjantów. Jesteśmy w czarnej dziurze... - mówi Rysiek
Alex podszedł do biurka Michała i próbował otworzyć szufladę. Po chwili udało mu się, włożył pysk w szufladę i wygmerał saszetkę z ulubionym, psim jedzeniem. Poszedł na swoje posłanie i zaczął rozpakowywać saszetkę zębami. Lucyna z Rysiem przyglądali się jego wyczynom ze śmiechem na twarzy. Policjanci zajęli się z powrotem swoją pracą.
- Lucynka, dostałem maila z warszawskiej komendy, mają nam przysłać strażnika z więzienia, w którym siedział Michalski.
- Kiedy?
- Jutro rano ma być u nas - odpowiada Rysiek
- Dopiero jutro? Przecież my nic nie mamy, żadnego śladu, żadnego zaczepienia, a on może się wygrzewa w ciepłych krajach - mówi Lucyna
Nagle usłyszeli wielki huk. Lucyna aż podskoczyła, spojrzeli na Aleksa, któremu w końcu udało się rozwalić saszetkę z jedzeniem. Cała podłoga w biurze była od drobiu. Alex od razu zabrał się do sprzątania i zaczął wszystko wylizywać.
- Alex, może będziesz u mnie sprzątał? - spytała ze śmiechem Lucyna
Alex spojrzał na Lucynę i przekręcił słodko pyszczek (raz w lewo, raz w prawo) po czym zaczął dalej jeść swój porozrzucany po całej podłodze smakołyk. Policjanci zabrali się z powrotem do pracy. Byli tak zajęci, że nawet nie zauważyli wychodzącego Alexa. Chwilę później pies wrócił, ale nie był sam, był ze swoją ukochaną, Maliną. Rysiek pierwszy to spostrzegł i zawołał Lucynę zdziwionym głosem.
- Lucuś, czy ty widzisz to samo co ja? Czy ja mam jakieś omamy?
- Rysiu, ja chyba też je mam. Malina, co ty tu robisz?
Wtem w drzwiach pojawiła się Monika z walizką i mówi:
- Hej :)
- Heej - mówi Lucyna - co ty tu robisz? Michał jest jeszcze w szpitalu.
- Wiem, ale Malina bardzo
nalegała, abyśmy najpierw odwiedzili was, a w sumie Aleksa. Zakochane psy są gorsze niż ludzie...
- Taa - powiedział Ryszard, patrząc się na to co wyprawiają psy.
- Mogłabym zostawić Malinę u Michała? Nie chce, żeby czekała przed szpitalem. - odrzekła Monika
- Może zostać tutaj z nami, Alex będzie miał zajęcie - odpowiada Rysiek
- O, to super. Ale czy to na pewno nie problem?
- No co ty, jedź lepiej do szpitala - mówi Ryś
- Dziękuję wam bardzo, ok to lecę, do zobaczenia - mówi Monika i wychodzi.
- Lucynka, ty to chyba nie przepadasz za Moniką, co? - pyta Rysiek
- Wydaje ci się - odpowiada smętnie Lucyna
- Ok, nie pytam, bo jeszcze do mnie strzelisz - śmieje się Rysiek
Zaczęli pracować w ciszy. Jednak Lucyna nie mogła zebrać swoich myśli. Ciągle myślała o Michale. Bała się, że Michalski wróci, że straci Michała tak jak Marka, ale nie tylko o taką stratę jej chodziło. Ona była przy nim, po części uratowała mu życie, a Monika teraz wróciła do Łodzi jak gdyby nigdy nic. Ta myśl nie dawała jej spokoju. Tymczasem Monika dotarła do szpitala. Właśnie wchodziła do sali, w której był Michał, a przynajmniej powinien być. Sala była pusta. Pomyślała, że lekarze zabrali go na jakieś badania czy coś, więc usiadła na stołku koło łóżka i czekała. Po pięciu minutach Michał wszedł do sali.
- Monika, jak miło cię znowu widzieć - rzekł Michał, a gdy podszedł do niej, dał jej powitalnego buziaka.
- Michał, przepraszam, ale nie mogłam przyjechać wcześniej. Jak się czujesz?
- Teraz już lepiej, a gdzie Malina?
- Z ukochanym.
Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Ałaa... - jęknął Michał - szlak by trafił tego Michalskiego.
- Michał? Wszystko w porządku?
- Jasne, to normalne, niedługo stąd wyjdę - odrzekł.
- Ale mam nadzieję, że za zgodą lekarza?
- Mówisz jak Lucyna i moja siostra, wyobraź sobie, że za zgodą lekarza, był dzisiaj u mnie i mi to powiedział - powiedział Michał i położył się do łóżka.
- Przyniosłam ci kilka magazynów, sportowych - mówi i podaje Orliczowi.
- Wolałbym jakieś akta z komendy - mówi smętnie Michał
- Jesteś na urlopie.
- Wiesz może jak tam Alex?
- Nie. Przyszłam do waszego biura, zostawiłam Malinę i przyjechałam od razu do ciebie.
- A jak tam w Warszawie?
- Dobrze, ale wolałabym nie wyjeżdżać z Łodzi, chcę być blisko ciebie.
- No nie wiem czy będziesz ze mną bezpieczna, do mnie ciągle ktoś strzela - znowu zaczął się śmiać.
- Michał, to nie jest śmieszne! - krzyknęła - nie mów nawet tak, jesteś świetnym gliniarzem.
- Gdybym był świetnym gliniarzem to nie dał bym się wrobić jak małe dziecko.
- Zostaw już to, nie myśl o tym.
- Monika, my go musimy złapać!
- Ty nic nie musisz, bez ciebie sobie poradzą! Michał skończ już z tym.
Tymczasem na komendzie. 
Rysiek odbiera dzwoniący telefon.
- Przyślijcie go szybko do mnie - odkłada słuchawkę.
- Co jest? - mówi zdenerwowana Lucyna
- Znalazł się...
CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz