Translate

środa, 8 lutego 2017

Opowiadanie VI Część 1

Uprząż śmierci
Jest poniedziałek. Godzina 8:15. Michał wraz z Alexem zbierają się do wyjścia do pracy. Z jego ręką już wszystko w porządku. Po tamtych wydarzeniach zostały już tylko blizny. Po kilku minutach są już w samochodzie. Michał właśnie miał odpalić silnik, gdy jego telefon zaczął dzwonić. Odebrał:
- Orlicz, słucham.
Jednak po drugiej stronie nikt nie odpowiadał, po chwili się rozłączył. Alex szczeknął.
- Ktoś się bawi, wiesz piesku, jedziemy do pracy.
Gdy przed komendą wychodzili z auta telefon komisarza ponownie zadzwonił. Po odebraniu po raz kolejny następowała cisza. Tym razem sam się rozłączył.
- Cześć, jesteście w końcu - przywitała się Lucyna.
- Troszkę pospaliśmy dzisiaj, a gdzie Rysiek?
- Robi kawę.
- Coś mnie ominęło? - pyta Michał.
- Tak. Sterta raportów na twoim biurku.
- Nienawidzę tych papierów - odrzekł smętnie Orlicz.
- Nikt ich nie lubi szefie - powiedział Rysiek idąc z dwiema kawami - nie wiedziałem kiedy przyjdziesz, ale może Alex przyniesie ci kawę.
- Alexik - zwrócił się do psa - przynieś kochany panu kawki.
Alex spojrzał na swojego pana po czym obrócił się w przeciwnym kierunku.
- Dziękuję Alex - powiedział ironicznie Michał i sam poszedł w stronę barku.
Gdy już wracał z kubkiem dobiegł do niego młody posterunkowy z listem w ręce. Wysapał:
- Komisarz Orlicz, zgadza się?
- Tak, o co chodzi?
- Ktoś przyniósł dla pana list czy coś i prosił o szybkie przekazanie.
- A przedstawił się chociaż?
- Nie, powiedział, że pan będzie wiedział o co chodzi.
- Dobra, dzięki.
Wszedł do biura, usiadł przy biurku i otworzył kopertę. W środku były zdjęcia jego siostry. Wszystkie robione z ukrycia. Jest na nich zarówno sama jak i z córeczką. Michał był w
szoku gdy to zobaczył. Wybiegł z biura. Lucyna z Rysiem i Alexem nie wiedzieli co się stało. Orlicz szukał młodego policjanta, który dostarczył mu kopertę. Jednak ten nie mógł nic więcej powiedzieć na temat człowieka, który poprosił o przekazanie listu komisarzowi. Orlicz zadzwonił czym prędzej do siostry. Musiał się upewnić czy wszystko u niej w porządku. Zdjęcia wraz z kopertą potajemnie zaniósł do analizy. Liczył, że może będą na nich jakieś odciski palców. Niestety. Były tam tylko odciski Orlicza. Michał dał ochronę Julce. Nie wiedział po co ktoś robił zdjęcia jego siostrze. Po pewnym czasie przypomniał sobie o porannych głuchych telefonach. Pomyślał, że obie sprawy mogą być ze sobą powiązane. Wrócił z powrotem do biura, nie chciał nikomu o niczym mówić. Usiadł do biurka i udawał, że wypisuje raporty. Właściwie chciał to zrobić, ale jego myśli w głowie się kłębiły i nie mógł skupić się na pracy. Po kilku minutach oznajmił reszcie, że ma coś do załatwienia na mieście i wróci za mniej więcej pół godziny. Póki co wszyscy zajęci byli wypisywaniem akt, więc nikogo nie zdziwiło, że Orlicz chce się urwać.
- Lepiej przyznaj się, że nie chce ci się wypełniać raportów, a nie że masz coś do załatwienia na mieście - zaśmiała się Lucynka.
- Nigdy nie okłamuję pięknych kobiet - powiedział nonszalanckim głosem, uśmiechnął się, zawołał Alexa i wyszedł.
Sam nie wiedział dokładnie co ma zrobić. Najbardziej niepokoiły go zdjęcia siostry. Strasznie bał się, że grozi jej niebezpieczeństwo, mimo tego że zapewnił jej ochronę. Postanowił, że przejdzie się z Alexem do parku i tam spróbuje zebrać myśli, a pies będzie mógł swobodnie pobiegać. Michał próbował powiązać ostatnie sprawy, które prowadził z głuchymi telefonami oraz śledzeniem Julki. Jednak nic nie składało się do kupy. Miał już wstawać z ławki, na której siedział, gdy nagle zadzwonił telefon. Odbiera. Chwila ciszy, a po niej następuje wypowiedzenie następujących słów przez modulator głosu:
- Uważaj! Siostra, bachor, pies i ty psie!
- Halo! Kto mówi?! - krzyczy do telefonu Michał, jednak nikt się nie odzywa - Czego chcesz? - osoba po drugiej stronie słuchawki rozłącza się.
Komisarzowi przez myśl przeszła jedna z osób - Michalski. Ale przecież to nie możliwe - tłumaczył sobie - siedzi i nie ma możliwości, aby dostał przepustkę czy warunek. To kto? Jego telefon znowu zaczął dzwonić. Lecz tym razem była to Lucyna:
- Michał, słuchaj, mamy sprawę, znaleziono zwłoki na obrzeżach miasta, wyślę ci adres sms'em.
- Okej, już jadę.
Gdy wszyscy dotarli na miejsce, Leon zaczął mówić:
- No cóż tu mówić, jak zapewne wszyscy tutaj zgromadzeni widzą, ofiarze zmasakrowano twarz, najprawdopodobniej tępym narzędziem, ale nic więcej na razie o tym nie mogę niestety powiedzieć. Najprawdopodobniej był to mężczyzna po trzydziestce. A i prawą stopę ma zmiażdżoną, wygląda jakby ktoś zatrzasnął drzwi na jego nodze.
- Od samochodu? - pyta Rysiek.
- Być może, być może kolego.
- A możesz to ustalić?
- Mogę, ale po sekcji. A w lodówkach mnóstwo pacjentów.
- Leon, ale nie zrobisz małego wyjątku dla naszego nowego przyjaciela? - pyta żartem Lucynka.
- Dla ciebie Lucy wszystko - odpowiada i przesyła jej szczery uśmiech.
Michał stoi obok i zdaje się być tylko ciałem, nic nie mówi, nie żartuje z Leonem, zarówno Rysiek z Lucyną jak i Leon zauważyli, że komisarz jest dziś jakiś inny.
- Komisarzu Orlicz nic nie powiesz? - mówi Lucyna.
On przygląda się odsłoniętemu ramieniu denata, a po chwili mówi:
- Tomasz Grześkowiak.
Wszyscy w jednej chwili spojrzeli się na Orlicza.
- Co? Ty go znasz? - pyta Lucy.
- Wspinaliśmy się kiedyś razem, dawne czasy, tylko on miał taki tatuaż ("Urodziłem się, by wejść na szczyt" po hebrajsku) i wiele dla niego znaczył. Ja skończyłem z tymi przygodami, on nie, kochał to i nie był w stanie zająć się niczym innym.
- Wiesz o nim coś więcej? - pyta tym razem Rysiek.
- Nie, nie miałem z nim kontaktu od kilku lat.
- Dobra, było miło, ale muszę spadać, jeśli chcecie szybko wyniki sekcji, do niezobaczenia - Leon pojechał do swojego azylu.
Natomiast policjanci wrócili na komisariat. Michał siedzi na swoim krześle i w ogóle nie słucha o czym rozmawiają podkomisarze. Nie wydaje mu się, że głuche telefony i groźby, zdjęcia Julki i śmierć dawnego znajomego to czysty zbieg okoliczności. Poprosił w międzyczasie kumpla, aby spróbował ustalić coś o osobie, która dzwoniła wcześniej do niego, mówiąc, że to telefon jednej z ofiar. Okazało się, że osoba dzwoniła z telefonu na kartę i najprawdopodobniej zaraz po rozmowie ją wyrzuciła. Nic nie udało się ustalić. Michał postanowił, że weźmie zaległy urlop, nie da rady prowadzić dwóch śledztw na raz. Poszedł do komendanta.
- Dlaczego tak nagle? Czy to ma jakiś związek z obecną sprawą, którą zaczęliście prowadzić? - pyta komendant.
- Nie, problemy rodzinne - odpowiada krótko komisarz.
- Rozumiem, że w takim razie komisarz Alex także bierze urlop?
- Zgadza się.
- Mam nadzieję, że po tym tygodniu wrócicie wypoczęci oraz ze zdwojoną siłą.
- Też mam taką nadzieję - powiedział Michał i opuścił gabinet komendanta. Wrócił do biura. Zrobiło się już późno, a postępów w sprawie praktycznie brak. Michał już wychodził z komendy, ale na do widzenia powiedział jeszcze:
- Aha, od jutra mnie nie będzie, wziąłem zaległy urlop, sprawy rodzinne, wiecie młodsza siostra - próbował zaśmiać się wiarygodnie.
- Teraz? Na jak długo?
- Tylko tydzień - ponownie uśmiechnął się - na razie.
Orlicz już poszedł.
- Rysiu, nie wydaje ci się dziwne, że Michał właśnie teraz wziął urlop? - pyta Lucyna.
- Dlaczego, zbieg okoliczności, zapewne musi pomóc siostrze w opiece nad małą. Przecież z tamtym gościem nie miał kontaktu kilka lat - odrzekł Ryś, niczego nie podejrzewał w zachowaniu kolegi - sprawy rodzinne, to wystarczy.
A po kilku sekundach Lucyna wybiegła za Orliczem. Wsiadał właśnie do samochodu.
- Michał!!! Zaczekaj na moment.
- Co jest Lucy?
- Michał, powiedz mi tak szczerze, bo przecież ty nie okłamujesz pięknych kobiet - zaśmiał się - czy ten twój urlop naprawdę ma związek z twoją siostrą a nie z tym dawnym kolegą?
- Lucynko, na prawdę muszę pomóc siostrze i trochę z nią pogadać o pewnych rzeczach, a urlop jest idealny na to, to tylko tydzień, lada moment wrócę do pracy, raporty też wypełnię, wszystkie, do zobaczenia.
Wsiada już z Alexem do samochodu.
- Michał!
- No co jest jeszcze?
- Już raz cię prawie straciłam, znaczy straciliśmy, pamiętaj o tym - on się tylko uśmiechnął i ruszył.
A gdy już odjechał Lucyna powiedziała sobie pod nosem: Kocham Cię.
Orlicz wrócił do domu i wieczór spędził popijając butelkę piwa i rozmyślając nad sprawą. Była 21:30, czyli niezbyt późno, dlatego też postanowił zadzwonić do kilku dawnych znajomych, z którymi wraz z Grześkowiakiem wspinał się po górach. Pierwszy z nich nazywany był przez całą ekipę wspinaczkową "Brodaczem".
- Siema Brodacz, z tej strony Orlicz, Michał Orlicz.
- Hej Michaś, kopę lat, co tam u ciebie?
- W porządku, no, można tak powiedzieć - mówi Michał.
- To dobrze, ale chyba nie chcesz mi powiedzieć, że dzwonisz po tylu latach, bo zebrało ci się na wspominki?
- Słuchaj... Wiesz, że Grzesiek... nie żyje?
- Co? Tomek Grześkowiak nie... żyje?! - powiedział zdziwionym, lecz niepewnym głosem, Orlicz wyczuł to, jest przecież doświadczonym policjantem.
- Niestety.
- Ale co? Spadł skądś?
- Nie wiem, policja prowadzi dochodzenie - nie chciał za dużo mówić, nie ufa temu człowiekowi tak jak kiedyś.
Po kilku minutach skończył rozmowę. Michał zadzwonił do kolejnego kolegi, ale nie podejrzewał nic podczas rozmowy, a pamięta, że Antek (ten znajomy) nigdy nie potrafił dobrze kłamać. Następnie Orlicz wybrał numery dwóch ostatnich znajomych, ale oby dwoje nie odebrali. Nie była to wczesna pora, dlatego nie wzbudziło to u Michała żadnych podejrzeń. Wtedy nie wiedział jeszcze co go czeka.

4 komentarze:

  1. Dopiero teraz zaczęłam czytać Twoje opowiadania. Są GENIALNE!!! Cieszę się, że wracasz do pisania. I czekam na kolejne części ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podobają. Kolejne niebawem ;)

      Usuń
  2. Dopiero teraz trafiłam na twojego bloga, ale muszę przyznać opowiadania są rewelacyjne! Te dreszczyki emocji w niektórych momentach sprawiają, że nie mogę doczekać się kontynuacji! A właśnie mam nadzieje, że kontynuujesz pisanie, bo mega polubiłam twojego bloga! Czekam(i mam nadzieje, że się doczekam) na kolejna cześć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że trochę czasu minęło, ale mimo wszystko planuje za kilka dni opublikować kolejną część ;)

      Usuń