Translate

poniedziałek, 21 marca 2016

Opowiadanie V

Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. Michał wyszedł ze szpitala. Po tygodniowej rekonwalescencji przyszedł czas na powrót do pracy, którą tak bardzo kochał. Mimo, że szwy na postrzelonej ręce zostały już zdjęte, musiał jeszcze przez kilka następnych dni nosić temblak (co trochę utrudniało normalne funkcjonowanie). Z Moniką widział się ostatnio w szpitalu (ponad 1,5 tygodnia temu), coś między nimi się popsuło. Codziennie ze sobą rozmawiali przez skype bądź telefon, jednak nie były to te rozmowy jak na początku ich związku. Lucyna nie przepadała za Moniką, często zastanawiała się, dlaczego właściwie... Odpowiedź była prosta, czuła coś więcej do Orlicza niż przyjaźń. A wydarzenia z ostatnich kilku tygodni ją w tym utwierdziły.
Jest poniedziałek. Piękny, słoneczny poranek. Alex (jak już wcześniej bywało) obudził swojego pana przed czasem. Była godzina 6:45. Postanowił zatem już wstać; wziął poranny prysznic, a Alexa wysłał do sklepu po małe zakupy (oczywiście lodówka była znowu pusta). Zanim pies zdążył wrócić, do Michała zadzwonił jeden z policjantów, który pracował z nim na komendzie. Słysząc dzwoniącą komórkę, raz dwa wyszedł z pod prysznica i odebrał:
- Dzień dobry panie komisarzu, dostaliśmy zgłoszenie o brutalnym pobiciu w jednym z parków w centrum miasta, więc zadzwoniłem do pana, bo pomyślałem, że powinien pan wiedzieć i... wiem, że to pierwszy dzień w pracy po...
- Sławeczku, już jadę, powiedz tylko
gdzie mam przyjechać - zaczął się śmiać do słuchawki - ul. Alojzego? Okey, będę za jakieś pół godziny - powiedział i rozłączył się.
Następnie ubrał się i czekał na powrót Alexa. Po kilku minutach ten wrócił z siatką pełną zakupów.
- Stary, jak ty to przyniosłeś? Jakie to jest ciężkie - powiedział, gdy wziął reklamówkę ze świeżymi bułeczkami i innymi pysznymi produktami.
Nałożył czym prędzej Alexowi jedzenie do miski, a sam zdążył zjeść tylko jedną bułkę.
Około godziny 8:00 dotarli na dany adres. Na miejscu byli już Lucyna, Rysiek i kilku innych policjantów/techników, którzy zabezpieczali teren.
- O Michał, jesteście w końcu - ucieszyła się na jego widok Lucyna.
- Jak widać - uśmiechnął się do niej - to co tu się wydarzyło?
- Wg zeznań świadków - powiedział Rysiek i popatrzył w ich stronę - wiemy, że oprawca miał ciemne okulary i granatową bejsbolówkę.
- Dokładnie - potwierdziła Lucyna - a i uciekł rowerem, który z resztą ukradł.
- Jak to ukradł? Tak po prostu? - pyta Orlicz.
- No tak, pewna para przysiadła sobie na ławce, a rowery postawiła za nią. Gościu jak uciekał po prostu zwinął jeden z nich.
- Czyli dobrze rozumiem, że nikt nie widział jego twarzy i nie jesteśmy w stanie sporządzić portretu pamięciowego? - pyta Michał. 
- Niestety - odparła Lucy.
- No a co z tym poszkodowanym?
- Zabrali go do szpitala, ale był nieprzytomny. Nieźle go poturbował.
- Kurczę, ale jakim sposobem on go bił, a inni wcale nie zareagowali?!
- Ludzie boją się. Taki już mankament człowieka. Nic nie poradzisz. Zadzownili po nas i karetkę - mówi Puchała.
- Jeszcze trochę i mogłoby być za późno - odparł Michał.
Podczas rozmowy policjantów Alex biegał wokół parku i obwąchiwał każdy jego kawałek. W pewnym momencie zatrzymał się na dłuższą chwilę, zaczął skakać na jedno z drzew i szczekać. Michał podszedł do niego i zobaczył o co chodzi. Podniósł wysoko rękę, siegnął po coś i powiedział:
- Dobry psiak, jak zwykle pomocny - zaczął go głaskać.
- Rysiek? - zaczął Michał.
- Co jest?
- Wiemy jakiego koloru sprawca miał ubrania?
- Moment - zaczął przeglądać swój kajecik z zeznaniami świadków - mam, szare, dresowe spodnie, ciemnobrązowe buty, czarną bluzę z kapturem no i tą granatową czapkę.
- Michał, i co tam macie?
- Sama zobacz - powiedział i podszedł do niej i Ryszarda.
- Jak on to znalazł? Przecież to jest takie małe - powiedziała zdziwiona zdolnościami Alexa Lucyna - tylko właściwie nie wiemy czy to należało do sprawcy.
- Skoro Alex to znalazł to musi być to z nim związane; pamiętaj Alex nigdy się nie myli. To jest najprawdopodobniej skrawek materiału sprawcy. Uciekając zachaczył o wystającą gałąź i rozdarł ubranie.
- No nie wiem, to może należeć do każdego - odrzekła Lucy.
- Nie zaszkodzi sprawdzić.
Wrócili na komendę. Michał zaniósł znaleziony materiał do badania. Następnie położył się na fotel, który znajduje się w ich biurze. A Alex przyniósł mu tabletki przeciwbólowe. Lucyna przypatrując się tej scenie zapytała:
- Michał, jak się czujesz?
- Świetnie, dawno nie czułem się tak dobrze - uśmiechnął się. 
- Taaa, jasne. To po co Ci te tabletki przeciwbólowe?
- Lucuś, jest okey. Mamy coś w naszej sprawie? Jakieś wieści ze szpitala?
- Niestety, nic nie mamy. Żadnego punktu zaczepienia.
- W takim razie chyba pozostało nam czekać na wyniki analizy tego materiału.
- Na to wygląda.
- Mam coś - wchodzi Rysiek i mówi przepełniony entuzjazmem - dostałem zdjęcie tego poszkodowanego, wysłali mi ze szpitala, poszukałem w bazie, wiecie tak na wszelki wypadek i tak nie miałem nic innego do roboty, i okazało się, że ma u nas papiery.
- Podkomisarzu Puchała - mówi Orlicz - robi się coraz ciekawiej.
- Daj mi skończyć - powiedział w stronę komisarza - to niejaki Robert Malinowski, pseud. Malina, dwa lata temu wyszedł za handel narkotykami.
-Brał? - wtrąciła Szmidt.
- Ponoć nie, znaczy badania nic nie wykazały. Był czysty.
- Zaraz, zaraz, czegoś tu nie rozumiem handlował, ale nie brał, to niemożliwe - odrzekł Michał.
- Mi też nie chce się w to wierzyć, ale badania były przeprowadzane dwukrotnie - powiedział Puchała.
- Masz adres tego Malinowskiego? - spytał komisarz.
- Ostatnie zameldowanie jest na adres Sosnowa 9a/15 w Łodzi.
- Dobra, to załatwiamy zgodę na przeszukanie i jedziemy tam.
- Już się robi - powiedział Rysiek i poszedł do Góry.
Rysiek bardzo szybko otrzymał zgodę od prokuratora, dlatego ok. 30 minut później stali już pod drzwiami Maliny. Michał zapukał, jednak nikt nie otwierał. Wyciągnął swój "sprzęt" do otwierania zamków, jednak nie był w stanie nic zrobić jedną ręką, dlatego Rysiek go w tym wyręczył. Po chwili drzwi były otwarte. Jako pierwszy szedł Puchała, a za nim Alex i Lucyna, na końcu Michał. Mieszkanie było puste, dlatego zabrali się za jego przeszukanie. Po godzinie szukania znaleźli 100 g kokainy i 20 g marihuany. W pewnej chwili usłyszeli jak ktoś otwiera drzwi, schowali się za drzwiami do salonu. Wszyscy oprócz Alexa,  ten zakradł się do pomieszczenia,  w którym był nieznajomy, usiadł w progu i zaczął groźnie szczekać. Był to mężczyzna, przestraszył się niespodziewanym widokiem psa i ruszył w stronę okna. Alex szybko zareagował i złapał uciekiniera za nogawkę od spodni. Policjanci ruszyli na pomoc Alexowi, facetowi jednak udało się w końcu uwolnić od pyska czworonoga. Skoczył z okna.
cdn...

6 komentarzy:

  1. No i o to chodzi 😃. Fajne, ciekawe, nie za długie. To jest to!!! Niech moc pisania będzie z tobą XD!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D dziękuję ;) nawet nie wiesz jaką mi sprawiłaś/łeś radość tym komentarzem :D Tak bardzo napawa do dalszego pisania ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Cieszę się, że Ci się podoba ;)

      Usuń
  3. Opowiadanie jak zwykle świetne, a ja jak zwykle nie mogę się doczekać.��

    OdpowiedzUsuń