- Znalazł się Michalski - odrzekł Rysiek
- Ale jak to? Gdzie? Kiedy? - pyta Lucyna
- Nie wiem jeszcze wszystkiego, ale złapali go na granicy polsko-niemieckiej, wpadł przez pistolet.
- Tak po prostu? Przecież to cwana bestia...
- No widzisz Lucuś, nawet najlepszym nie zawsze wychodzi - mówi Ryś
- Kiedy będziemy go mieli? - pyta Lucyna
- Za jakąś godzinę, od trzech godzin są w drodze - mówi Rysiek
- Dlaczego dopiero teraz dzwonią, skoro od kilku godzin jadą? - pyta zdziwiona Lucyna
- Wiesz jak co jest, powinniśmy się cieszyć, że znaleźli go. Teraz już nie wyjdzie z pudła.
- Alex, Malina, idziemy na spacer - oznajmia Lucy - A, Rysiek o której będzie ten strażnik więzienny?
- O 9:00, kiedy wrócicie? - pyta Puchała
- Nie wiem, to zależy od nich - pokazuje na Alexa i Malinę - mam nadzieje, że za godzinę, papa.
- Pa - odpowiada Ryś - to ja skocze do kawiarni po drożdżóweczkę - mówi sam do siebie i wychodzi z biura.
Szpital.
Monika poszła do bufetu po "ciacho" jak to określiła. A Michał w tym czasie zadzwonił do Rysia. Po chwili Puchała odebrał telefon:
- Cześć Rysiek - mówi Michał - słuchaj, mam do ciebie sprawę, tylko chce żeby zostało to między nami, rozumiemy się?
- Jasne - odpowiada Ryszard przez telefon - o co chodzi?
- Muszę jechać do Warszawy, to... - Rysiek mu przerwał:
- Ale jak? I po co? Przecież jesteś w szpitalu?
- Rysiek daj mi skończyć - mówi dalej Michał - to bardzo ważne, dlatego mam do ciebie wielką prośbę, mógłbyś jutro zająć czymś Monikę, Julkę i Lucynę, żebym mógł ze spokojem wyjść ze szpitala i pojechać? Wezmę taksówkę i pojadę do domu po samochód, więc wolałbym, żebyś nie jechał z nimi do mnie.
- Ale Michał powiedz mi po co chcesz tam jechać, w jakim celu? A poza tym jak ty sobie to wyobrażasz, przecież ledwo ruszasz ręką? Michał nie rób głupstw, złapali już Michalskiego, jadą do nas, słyszysz?! Nie wywinie się nam, zapłaci za to co zrobił!
- Rysiek, dam sobie radę, nie przejmuj się i proszę nie mów nic dziewczynom - odrzekł Michał
- A Alex? Co z Aleksem?
- Alex niech będzie z wami, na pewno wam się przyda, jemu możesz powiedzieć - zaczął się śmiać.
- Jak chcesz, nie wiem co ci chodzi po głowie, ale myślę, że to bardzo głupi pomysł teraz wyjeżdżać.
- Rysiek zaufaj mi - usłyszał kroki Moniki na
korytarzu - dobra muszę kończyć, bo Monika wraca, na razie.
Monika wchodzi do sali Michała.
- Z kim rozmawiałeś?
- Z kolegą, nie ważne. Co tam przyniosłaś? - patrzy maślanym wzrokiem na Monikę
- Już się tak nie podlizuj, bo pomyślę, że coś narozrabiałeś. Świeżutkie tiramisu, takie jakie lubisz. - uśmiecha się Monika i podaje Michałowi.
- Ty to wiesz jak postawić człowieka na nogi - powiedział Orlicz.
Zabrali się do jedzenia. Po pewnej chwili Monika mówi:
- Michał?
- Hym? - pyta z pełnymi ustami.
- Muszę jeszcze jechać do Warszawy na tydzień, nie chcę, ale szef postawił mi ultimatum. Jeśli nie pojadę, mogę się pakować. Rozumiesz mnie? Po prostu muszę, Malina oczywiście pojedzie ze mną.
- Kiedy?
- Jutro mam pociąg. Jesteś zły?
- Nie, rozumiem. Tylko szkoda, że dopiero teraz mi o tym mówisz. Ja też ciągle ustawiam nasze życie pod moją pracę w policji. A kiedy wrócisz?
- Dopiero wczoraj się dowiedziałam, chciałam się jeszcze zastanowić. Jadę na tydzień. Nie chciałabym cię teraz zostawiać, za chwilę wyjdziesz ze szpitala, przecież musi się ktoś tobą zająć...
- Kochanie nie przejmuj się, mam Aleksa i przyjaciół, dam sobie radę.
- Tak wiem, i przyjaciółkę...
- Ciebie kocham i to jest najważniejsze, nie mów, że ty nie masz jakiś kolegów albo przyjaciół. Dobra, zmieńmy temat. Lekarz mi mówił, że jutro wyjdę ze szpitala - kontynuował jedzenie.
- A wiesz już o której, bo może udało by mi się ciebie odwieźć przed pociągiem?
- Około 10:00, ale nie czekaj na mnie, poradzę sobie, wezmę taksówkę, a ty jedź na pociąg. Nie jestem małym dzieckiem, potrafię o siebie zadbać.
- Wiem, ale naprawdę źle się z tym czuję, że cię zostawiam.
- To tylko tydzień.
- Muszę już lecieć po Malinę, ale przyjdę jeszcze wieczorem, muszę się z tobą pożegnać - odrzekła Monika.
- No nareszcie, myślałem że już nie pójdziesz sobie - powiedział Michał i zaczął się śmiać.
Monika chwyciła poduszkę z łóżka i rzuciła w Michała.
- Ale śmieszne, wiesz - również zaczęła się śmiać.
- Ała, chciałaś mnie zabić tą poduszką - dalej się śmieje.
Monika podeszła do Orlicza i pocałowała go.
- Pa - mówi i wychodzi z sali.
- Pa - odpowiada Michał, zaraz po wyjściu Moniki dzwoni ponownie do Rysia - Cześć Rysiek, słuchaj, Monika jutro musi znowu jechać do Warszawy, więc została ci tylko Julka i Lucyna.
- No bardzo mnie pocieszyłeś - odpowiada Rysiek przez telefon - nadal nie chcesz mi powiedzieć co zamierzasz zrobić?
Następna część będzie jeszcze dzisiaj lub jutro ;) Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz