Translate

czwartek, 5 lutego 2015

Opowiadanie I Cześć 2

- Beatko, możesz powiększyć tą osobę i wyostrzyć kolory?
- Nie ma sprawy, o proszę bardzo.
- Czerwona spódniczka i czarny sweter, godzina 23:12, Leon mówił, że zgon nastąpił między 23:00 a 24:00, to może być ona, nikt inny już nie wchodził na nagraniu do tego domu - mówi znowu Michał - był ktoś tak ubrany w tej firmie?
- Lucynka, a tak nie była ubrana ta sekretarka? - pyta Rysiek
- Rzeczywiście - odpowiada Lucyna
- Znacie jej nazwisko - pyta Michał
- Tak, mam gdzieś zapisane, momencik - mówi Ryszard - Agnieszka Szwec, zamieszkała na ulicy Piasecznej 8
- Dobra jeździe tam i zgarnijcie ją, ja idę pogadać z Frogierem. Nie wydawała się ona wam jakaś taka wystraszona podczas rozmowy? To wszystko jest jakieś za łatwe, wszystko nagrane na kamerach, oni nawet za bardzo się nie kryli, przecież z łatwością odkryliśmy kto to - mówi Michał
- Nie budziła żadnych podejrzeń, masz chyba racje, to jeszcze nie koniec - powiedziała Lucyna i wyszła.
W tym czasie przyszedł jeden z policjantów i mówi do Michała:
- Szefie, mam już odciski palców z tego pistoleta.
- Dzięki.
Michał wszedł do pokoju przesłuchań, a Lucyna i Rysiek pojechali do pani Szwec.
- Dlaczego uciekałeś? - pyta Michał
- Bo się wystraszyłem - odpowiada krótko Frogier
- Ta, a po co poszedłeś do Starskiego, wczoraj około 21:00?
- Nigdzie nie byłem, siedziałem w domu i oglądałem mecz.
- A masz jakiś świadków?
- Pani Kanapa i Pan Telewizor
- Dobra to zacznę jeszcze raz. Wczoraj między godziną 23:00 a 24:00 został zamordowany Witold Starski. Wiem, że byłeś wczoraj u niego, wszystko zarejestrowały kamery, po co tam poszedłeś?
- Ja go nie zabiłem.
- To po co tam poszedłeś?
Przesłuchiwany milczy.
- Odpowiadaj!!! - krzyczy Michał - pytam jeszcze raz, po co tam poszedłeś?
- Chciałem pogadać.
- I co pogadałeś?
- Prosiłem, żeby dał mi jeszcze tydzień na oddanie pożyczonych pieniędzy.
- Ile mu wisiałeś?
- 50 tysięcy złotych. Ale on zaczął krzyczeć i mnie szarpać, mówił: "co ty sobie wyobrażasz, wiesz kim ja jestem?" I zaczęliśmy się szarpać.
- I co? Uderzyłeś go w głowę czymś tępym?
- Nie, dałem mu w mordę i wybiegłem z domu. Nic więcej mu nie zrobiłem, on żył, leciała mu tylko krew z nosa.
- A ten pistolet? - pokazuje mu broń, znalezioną w jego mieszkaniu - są na nim twoje i Starskiego odciski palców, skąd go masz?
- Kiedy wychodziłem z jego domu, zauważyłem, że leży na szafce przy drzwiach wyjściowych i go zabrałem, nic więcej, jestem niewinny.
Michał wyszedł z  pokoju przesłuchań, a w jego biurze czekali już Lucyna z Rysiem.
- I co powiedział ci coś?
- To nie on, mówi prawdę, pobił się ze Starskim i zabrał mu pistolet. Macie tą Szwec?
- Tak, ale cały czas powtarza, że go nie zabiła - mówi Lucyna
- Ok, to chodźmy z nią porozmawiać, może się czegoś dowiemy - mówi Rysiek
Lucyna z Rysiem przesłuchują Szwec, a Michał z Aleksem stoją za szybą i przysłuchują się ich rozmowy.
- Ja go nie zabiłam - powtarza znowu kobieta
- Dobrze to zacznijmy od nowa - mówi Lucyna - skoro pani go nie zabiła, to może pani wie kto to zrobił?
- Nie, nie mam pojęcia, ale to naprawdę nie ja.
- O której godzinie pani tam była?
- Nie wiem, nie patrzyłam na zegarek. A nie, chwila. Przyjechałam taksówką, na pewno na paragonie była godzina, to musiało być około 23:00, bo wyszłam z domu zaraz po wiadomościach, one skończyły się o 22:30. Byłam tam tylko chwilę. Szybko wyszłam.
- A dlaczego, pani szybko wybiegła? - kontynuuje przesłuchanie Ryszard
- To naprawdę nie ja, on, on... - przerwała na chwilę
- Co on? - pyta Lucy
- On już tam leżał, cały we krwi. Gdy go zobaczyłam od razu uciekłam z mieszkania.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś na pogotowie?
- Bałam się, że wyjdzie, że to ja zrobiłam
- On mógł jeszcze żyć, nie pomyślałaś o tym - podnosi głos Lucyna
- Ja nie wiem czemu tak zrobiłam, powiedziałam o wszystkim mojemu narzeczonemu, kiedy wrócił do domu, on mówił żebym zachowywała się tak, jakby nic się nie zdarzyło.
- Kiedy wrócił pański narzeczony do domu?
- Chwilę po tym jak wróciłam - odpowiada zrozpaczona
- A po co pani tam pojechała?
- My mieliśmy romans, chciałam to zakończyć, chciałam wziąć ślub z moim chłopakiem.
- Czy pani chłopak o tym wiedział?
- Nie, chyba nie, ale po tym jak mu o tym powiedziałam, był bardzo zdziwiony, Pytał po co tam pojechałam, powiedziałam mu, że musiałam, że mnie szantażował, że jeśli nie przyjadę, to mnie zwolni z pracy.
- Gdzie on pracuje?
- Chyba nie myślicie, że to on?! - mówi oburzona Szwec
- Niech pani poda nam adres jego miejsca pracy - mówi stanowczo Ryś
- Pracuje w firmie ochroniarskiej "Pencil".
Rysiek z Lucyną wychodzą z pokoju przesłuchań.
- To co zgarniamy go? - pyta Rysiek
- Tak, ale ty Lucy zostajesz - mówi Michał
- Ale dlaczego nie ma go na nagraniu? - pyta Lucyna
- Skoro pracuje w firmie ochroniarskiej, to przecież ma kontakty, mógł zmienić część nagrania, wszystko jest już jasne - podsumowuje Michał - Alex, idziemy
Kilka minut później byli już pod firmą ochroniarską.
- Dobra ja wchodzę z Aleksem od środka, a ty idź od tylnego wyjścia - informuje Michał - tylko pamiętaj, że on ma broń, uważaj na siebie.
- Wy też
I rozeszli się. Michał wszedł do środka, jak gdyby nigdy nic.
- Dzień dobry, policja - pokazuje legitymację - gdzie znajdę pana Jakuba Wiotka?
- Dzień dobry, powinien być w sali nr 12 - mówi mężczyzna, sprawdzając grafik pracowników - czy on coś zrobił?
- Przepraszam, ale nie mogę udzielić panu takich informacji, dziękuję za pomoc - powiedział Michał i odszedł.
Szli przez korytarz do sali, w której miał być Wiotek. Podejrzany właśnie wychodził ze swojego pokoju. Zauważył, że Michał ma przypięty pistolet do pasa, domyślił się, że to policjant. Szedł dalej przez korytarz nie obracając się za siebie. Orlicz nie widział jak opuszcza pomieszczenie, dlatego nie wzbudzało to w nim żadnych podejrzeń. Kiedy Wiotek minął już korytarz, zaczął szybko biec w kierunku wyjścia ewakuacyjnego. Michał tego nie przewidział, Rysiek poszedł obstawić tylne wyjście a on miał iść od przodu, trzecie wyjście nie było przez nikogo pilnowane. Morderca mógł z łatwością wyjść niepostrzeżenie. Michał właśnie wychodzi z sali nr 12, pyta przechodzących pracowników:
- Przepraszam, czy nie widzieliście Jakuba Wiotka?
- Przed chwilą szedł w kierunku wyjścia ewakuacyjnego - odpowiada jeden z nich
- OK, dzięki - powiedział Michał i zaczął biec we wskazanym kierunku - Alex, szukaj, szukaj piesku.
Alex biegł śladem podejrzanego, ale przed drzwiami zaczął szczekać, nie dał rady ich otworzyć. Michał przybiegł i pomógł mu. Wyszli na zewnątrz.
- Rysiek - krzyczy Michał - ucieka samochodem.
Puchała wyciągnął broń i zaczął strzelać w opony auta. Michał zrobił to samo, ale był za daleko, chybił, biegł w stronę pojazdu. Rysiowi udało się przebić opony, Wiotek wyskoczył z samochodu i również wyciągnął pistolet, a Rysiek schował się za filarem.
- Rzuć broń! - krzyczy Michał - Rzuć broń!
- Stój! - wrzeszczy Wiotek - nie ruszaj się, odłóż broń!
- Spokojnie już odkładam - mówi Orlicz spoglądając kątem oka na przyjaciela, jednocześnie dając tym znak, że ma go zajść od tyłu.
Ryszard odszedł, jednak mężczyzna tego nie zauważył, był wpatrzony w Michała.
- Zabije najpierw ciebie a potem siebie - mówi Wiotek
- Spokojnie, działałeś w afekcie każdy sąd weźmie to pod uwagę - mówi Michał - to nie musi się tak skończysz, masz całe życie przed sobą.
- Co ty bredzisz, przecież zgnije w pierdlu - odpowiada facet
- Dlaczego go zabiłeś? - Michał próbuje zagadać mężczyznę
Wiotek zaczyna opowiadać komisarzowi co zaszło tamtego dnia.
- Agnieszka, moja narzeczona, ostatnimi czasy ciągle wracała późnym wieczorem do domu, zawsze mówiła, że jej szef każe zostawać na drugą zmianę. Nienawidziłem go, mimo że go nie znałem. Po pewnym czasie zaczęła się dziwnie zachowywać była rozkojarzona i w ogóle... - zamyślił się na chwilę, jednak cały czas trzymał lufę pistoletu w kierunku Michała - Wziąłem dzień wolny w pracy i śledziłem ją. Po południu wyszła z tym całym Starskim i wsiedli razem do samochodu. Całowali się. Kiedy ruszyli postanowiłem jechać za nimi. Dojechaliśmy do willi, oni wysiedli i poszli do domu. Ja wróciłem do domu. Kilka dni później, wieczorem pojechałem do niego. Wziąłem jakiś świecznik i przyłożyłem mu.
- Dlaczego nie było tego zajścia na nagraniach z kamer?
- Mam kumpla w jednej z firm ochroniarskich, był winien mi przysługę, teraz wszystko wiesz i zabierzesz tą wiedzę do piachu.
W tej chwili wyszedł Rysiek z Aleksem.
- Rzuć pistolet - krzyczy Puchała
Już miał strzelić do Rysia, kiedy Alex skoczył mu na plecy. Policjanci od razu do niego podbiegli i zakuli w kajdanki.
- No to co kameleonie, nie udało ci się nas zabić - mówi Michał do Wiotka - Dzięki Aleksik, co my byśmy bez ciebie zrobili.
Alex rzucił się tym razem na Rysia i zaczął go lizać po twarzy...

2 komentarze: