Translate

piątek, 20 lutego 2015

Opowiadanie II

PRZEPUSTKA 
Michał daje właśnie Aleksowi jedzenie z puszki dla psów. Alex zaczął jeść, a do drzwi zadzwonił dzwonek. Michał otworzył, okazało się, że to Monika z Maliną. Stała w wejściu z walizkami.
- Hej - wita się Monika
- Heeej - mówi zdziwiony Michał widząc torby Moniki - wyjeżdżasz?
- Tak, jadę na tydzień do Warszawy, mam szkolenie.
- Jakie szkolenie? A co z Maliną?
- Z pracy, szef zorganizował nam dodatkowe szkolenie. A Malina jedzie ze mną. Będę mieszkała u koleżanki, ona się zaopiekuje Maliną.
- Ale kiedy wyjeżdżasz?
- Jutro z samego rana.
- Czy ty jesteś na mnie zła za to ostatnie śniadanie?
- Już nie, ale jest mi naprawdę przykro, że tak mało czasu spędzamy razem. Może ta przerwa dobrze nam obu zrobi. Aha, i pomyślałam, że moglibyśmy się spotkać jeszcze dzisiaj, żeby psiaki mogły się sobą jeszcze trochę nacieszyć. Możesz?
- Tak, jasne, to o której?
- Może być 16:00?
- Tak, myślę, że się wyrobię.
- To do zobaczenia - mówi Monika i odchodzi
- Do zobaczenia - szepce Michał sam do siebie.
Michał wraca do kuchni. Alex wylizuje miskę.
- Alex, gotowy? Jedziemy do pracy - mówi Michał
Alex pobiegł do salonu i wrócił ze smyczą w pysku, słodko patrząc na swojego pana.
- Alex, przecież wiesz, że musimy jechać na komendę.
Alex zaczął piszczeć.
- Brachu, obiecuję ci, że po południu spotkasz się z twoją ukochaną - śmieje się Michał - to co, zgoda?
Alex szczeknął dając tym znak, że się zgadza.
- Hahaha, dobry pies.
Wychodzą z domu i jadą do pracy. Michał z Alexem wchodzą właśnie do swojego biura na komendzie.
- Hej - mówi Lucyna do Michała
- Hej - odpowiada Orlicz
Mimo tego, że nie daje po sobie poznać, Lucyna od razu wyczuwa, że coś jest nie tak z jej przyjacielem. Michał odłożył kurtkę na swoje krzesło, podchodzi do Lucyny i pyta:
- Gdzie Ryś?
- Pojechał do Leona.
- Dlaczego nie zadzwoniliście do mnie, przecież bym pojechał - mówi Michał
- Bo ty zaczynasz dzisiaj pracę o 10:00 a Rysiek i ja  8:00.
- Dobra nieważne. Po co do niego pojechał?
- Leon znalazł jakieś blizny pooperacyjne na twarzy tej kobiety, która leżała martwa w bagnach.
- Może to pozwoli nam odpowiedzieć na pytanie: "kim jest?" - odparł Michał
- Oby - mówi Lucyna - zaraz się dowiemy, bo minęło już 30 minut od kiedy Rysiek wyjechał. Michał?
- Hm?
- Wszystko dobrze u ciebie? (Aby czytać dalej wciśnij: "czytaj więcej")

- Tak, wszystko gra, o właśnie idzie Rysiek - cześć Ryś.
- Cześć, cześć, słuchajcie czego się dowiedziałem. Leon znalazł, że denatka miała około 12 tygodni temu operację plastyczną powiek, czy jak to się tam zwie - mówi Ryś
- Nieważne, mów dalej - pogania Orlicz
- No i - ciągnie dalej Puchała - sprawdziłem od razu i takie operacje około trzy miesiące temu przeprowadzono: 4 w Warszawie, 2 w Krakowie i 3 w Łodzi. Dzwoniłem już do kliniki w Łodzi, ale te kobiety na szczęście żyją. Została Warszawa i Kraków.
- Ok, to ty dzwoń do Krakowa, a Lucynka do Warszawy - mówi Michał
- Halo, dzień dobry, podkomisarz Lucyna Szmidt z wydziały zabójstw w Łodzi, mam takie pytanie... - Lucyna rozmawia przez telefon, zapisuje numery telefonów kobiet, które miały wykonane takie operacje w danym czasie - dziękuję bardzo, do widzenia.
Michał wraca z trzema kubkami kawy i daje każdemu z przyjaciół. Lucyna z Rysiem dzwonią na podane numery. Oboje po 40 minutach skończyli rozmowy.
- I co? Mamy coś? - pyta Orlicz
- Nie dodzwoniłam się do dwóch - mówi Lucyna
- A ja do jednej, ale zaraz sprawdzę ich adresy, może są z Łodzi - Rysiek szuka informacji o kobietach - jedna jest zameldowana w Krakowie, druga w Warszawie, a trzecia w Opolu.
- Pojadę do Warszawy - oznajmia Michał
- Ty chyba zwariowałeś - mówi Ryszard - wiem, że jesteś naszym szefem, ale przecież wystarczy napisać do miejscowych policji w tych miastach.
- Przecież wiem, tylko żartowałem - śmieje się Michał, tak naprawdę miał taki zamiar, ale nie chciał po co, więc wymyślił, że to żart.
- To już wysyłam, poszło - mówi zadowolony z siebie Ryszard
Na widok Michała, który zabiera kurtkę, Lucyna pyta:
- A gdzie ty idziesz?
- Wrócimy za godzinę, może dwie - odparł Michał - Alex, wstawaj chłopie, przecież taka była umowa.
Alex wstał i wyszli razem do parku. Była 16:20, więc Monika z Maliną już od dłuższego czasu były w umówionym miejscu. Alex raz dwa spostrzegł swoją drugą połówkę i pobiegł do niej. Chwilę później Michał dołączył do Moniki.
- Znowu się spóźniłeś - mówi Monika
- Przepraszam, naprawdę starałem się być na czas - odpowiada Michał
Rozmawiali tak przez dwie godziny. O wszystkim, o psach, o pracy, o wspólnym życiu, jednak Michał musiał wracać do pracy. Pożegnali się czule. Około godziny 18:30 wrócili na komendę, Alex był wykończony bieganiem, więc się położył na swoje legowisko.
- Przepraszam, że dopiero teraz wróciłem, ale samo jakoś tak wyszło - mówi Michał
- Ale pewnie nic nie masz nowego w sprawie naszej denatki? - pyta zazdrosna Lucynka
- Nie, a wy coś macie?
- My tak, bo my ciężko pracowaliśmy w tym czasie, jak ciebie nie było.
- Dostaliśmy faksy ze zdjęciami i danymi tych trzech kobiet, to ta - Puchała pokazuję Michałowi zdjęcie - nazywa się Anna Strochma, miała 32 lata, ma męża, mieszkała w Warszawie, ale tydzień temu przyjechała do Łodzi do pracy, no i już nie wróciła. Jej mąż ma jutro przyjechać do nas na ukazanie ciała.
- To wszystko co mamy - odrzekła Lucyna - a jemu co się stało? - spogląda na Alexa
- Spędził romantyczne chwile z ukochaną i piłką - śmieje się Michał
- Chyba nie tylko on - mówi Lucyna
- Trzeba sprawdzić tą jej pracę i przesłuchać pracowników - mówi Orlicz
- Byliśmy już tam, szefa nie ma, placówka zamknięta, jutro dopiero wraca z Kanady - mówi Ryś
Zaczęła dzwonić komórka Michała, odbiera:
- Halo, cześć Leon, ok zaraz będę u ciebie, na razie - kończy rozmowę - Muszę jechać do Leona, znalazł coś jeszcze.
Prosektorium. Michał wchodzi do "królestwa" Leona.
- To co masz dla mnie? - pyta Michał
- Zobacz - mówi Leon, pokazując Orliczowi przybliżenie mikroskopu na ekranie monitora - miała pod paznokciami glinę, z której robi się różnego typu doniczki.
- Artystka?
- Nie sądzę, raczej zwykła pracownica w zakładzie garncarskim, jest to glina bardzo słabej jakości, używa się jej do masowej produkcji - odpowiada Leon
- Kurde, już od kilku dni męczymy się, żeby złapać mordercę, a tu ciągle jakieś nowe poszlaki - odparł Michał
- Nikt nie powiedział, że praca w policji należy do łatwych - śmieje się patolog
- Cześć - mówi Michał i wychodzi.
Komenda. Alex z Orliczem wracają od Leona.
- Słuchajcie, nasz Anna Strochma miała pod paznokciami glinę używaną w zakładach garncarskich. Albo mąż kłamał albo jego żona nie mówiła mu wszystkiego - mówi Michał ziewając.
- Jeszcze nie mamy pewności, jutro się wszystkiego od niego dowiemy - mówi Rysiek
- Dobra kończymy na dzisiaj, musimy się wyspać, do jutra - mówi Orlicz - Alex idziemy spać.
Dom Orlicza. Michał położył się na kanapie i woła do Alexa:
- Aleksik, przynieś panu pilota od telewizora.
Alex posłusznie przyniósł pilota, Michał miał już włączyć telewizor, gdy w tej właśnie chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstał i szedł w kierunku wyjścia, mając nadzieję, że to Monika, jednak gdy otworzył drzwi poczuł rozczarowanie, a zarazem niepokój. Był to Michalski.
- Co ty tu robisz? Wynoś się stąd! - krzyczy Michał, lecz Michalski wchodzi do środka, nie zwracając na krzyki policjanta.
- Dostałem przepustkę za dobre sprawowanie - odpowiada Michalski
- Po co do mnie przyszedłeś?
- Chcę dokończyć coś czego nie zdążyłem zrobić wcześniej, bo ktoś mi w tym przeszkodził.
Alex warczy na Michalskiego, jednak Orlicz go ucisza.
- Zrujnowałeś mi całą karierę - mówi dalej mężczyzna - przez ciebie jestem nikim.
- Wynoś się z mojego domu! - powtarza Michał
- Już wychodzę, już mnie więcej nie zobaczysz, swoich kumpli też nie.
 Michalski wyciąga niespodziewanie broń spod marynarki i strzela do komisarza prosto w brzuch. Alex chciał rzucić się na przestępcę, ale Michał krzyczał do niego resztkami sił, że ma się nie ruszać, ponieważ Michalski mierzył teraz do psa. Alex usłuchał. Michał zanim upadł na podłogę wyciągnął rękę po swoją broń, ale facet tym razem również był szybszy i strzelił mu w lewe przedramię. Szybko wybiegł z domu, Alex zaczął biec za nim, ale nie dogonił go, ponieważ płot był za wysoki, nie dał rady go przeskoczyć. Wrócił do domu. Michał leżał nieprzytomny na ziemi. Alex piszczał, ciągnął swojego pana za nogę, ale to nic nie dało. Był bezsilny, nic nie mógł zrobić. Telefon Orlicza wypadł z kieszeni, kiedy chciał zadzwonić do Lucyny gdy był jeszcze przytomny. Alexowi udało się wcisnąć słuchawkę i zadzwonić do Lucyny. Odebrała, ale słyszała tylko pisk i szczek Alexa. Zaniepokoiła się tym, więc wsiadła czym prędzej w samochód i pojechała do domu Michała. Drzwi były otwarte, Lucyna wbiegła do salonu, w którym leżał Michał, a obok niego Alex. Cała drżała widząc przyjaciela leżącego we krwi. Zadzwoniła po pogotowie, a następnie pobiegła po jakieś szmatki, aby zatamować wypływającą krew. Szturchała Michała, mówiła do niego, ale on nie reagował. Leżał jak martwy. Alex również był przerażony, dwa razy stracił już swojego opiekuna, nie chciał, aby stało się tak po raz kolejny. Po kilku minutach na podwórko wjechała karetka. Ratownicy wbiegli jak najszybciej do domu.
- Szybko! Nosze! - krzyczał jeden z lekarzy - Nie możemy go stracić!

1 komentarz:

  1. podoba mi się!Pisz dalej!
    Zapraszam do mnie:noweprzygodykomisarzaalexa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń