Nadzieja polskiego kina
Znajomi nazywają Jakuba Wesołowskiego "złotym chłopcem", który we wszystkim, co robi, po prostu skazany jest na sukces. On sam nie lubi opowiadać o swoich sukcesach, bo uważa, że ma przed sobą jeszcze długą drogę, by zrealizować wszystkie swoje marzenia...
- Marzenia mają dla mnie olbrzymie znaczenie i walka o nie jest niesamowita - powiedział kiedyś w wywiadzie.
Kiedy Jakub Wesołowski po raz pierwszy stanął na planie "Na Wspólnej", miał
18 lat. Traktował wtedy aktorstwo jako wspaniałą przygodę, ale nie chciał wiązać się z tym zawodem na stałe. Rozpoczął studia dziennikarskie, ale gdy jeden z kolegów powiedział mu, że organizowany jest casting do filmu "Jutro idziemy do kina", postanowił spróbować swoich sił i... dostał rolę Jurka Bolesławskiego. Po premierze okrzyknięty został nadzieją polskiego kina.Nowy James Bond?
- Konsekwencją "Jutro idziemy do kina" jest moja rola w "Czasie honoru". Udział w tym serialu można postrzegać tylko w kategorii spełnienia marzeń - wyznał niedawno.
Jednym z największych marzeń 30-letniego aktora jest zagranie... Jamesa Bonda, którego uważa za ideał mężczyzny. Jakub zdaje sobie sprawę z tego, że w agenta 007 nigdy się nie wcieli, ale - jak mówi - marzenia nic nie kosztują. Zresztą, rolę twardziela ścigającego złoczyńców ma już przecież na swoim koncie!
Marek Bromski z "Komisarza Aleksa", choć zginął w tragicznych okolicznościach, wciąż jest dla fanów serialu o czworonożnym detektywie uosobieniem męskości i jedną z najsympatyczniejszych postaci w aktorskim dorobku Kuby Wesołowskiego.
Zbudować dom, spłodzić syna, posadzić drzewo...
Dwa lata temu Jakub Wesołowski zażartował w wywiadzie, że niedługo skończy trzydziestkę, a to najwyższa pora, żeby stać się odpowiedzialnym facetem.
Dziś, w dniu swych 30. urodzin, może śmiało powiedzieć, że zrealizował swój plan - założył rodzinę, wybudował hotel, świetnie radzi sobie jako biznesmen. Aktorstwo traktuje jako ciekawy dodatek do swojego życia i nie zamierza z niego rezygnować.
- Staram się od pewnego czasu iść w stronę rzeczy ważnych, a nie tymczasowych. Lubię to swoje dorosłe życie, bo na razie jest takie, jak je sobie wymarzyłem - mówi Jakub.
Na planie Czasu Honoru.
Kuba Wesołowski w 2003 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz