Translate

piątek, 31 lipca 2015

Opowiadanie IV Część 7

Komenda. Biuro Rysia i Lucyny.
- Dzień dobry, Bartosz Wolski, wiecie już gdzie jest Basia? - pyta zdenerwowany mężczyzna.
- Dzień dobry, proszę usiąść - mówi Rysiek - Podkomisarz Ryszard Puchała, a to podkomisarz Lucyna Szmidt, cały czas ją szukamy, chcielibyśmy zadać panu kilka pytań.
- Proszę, na wszystkie odpowiem, tylko obiecajcie mi, że znajdziecie moją córeczkę, ona ma zaledwie 3 latka.
- Zrobimy wszystko co w naszej siły - mówi Lucyna - gdzie pan był dzisiaj o 12:00?
- To jest jakiś żart? Wy mnie podejrzewacie?
- Proszę odpowiedzieć - mówi spokojnym głosem Rysiek.
- No dobrze, o 12:00 byłem w pracy, jestem menagerem restauracji Pod Palmą, możecie to sprawdzić.
- Kiedy pan ostatnio widział się z córką? - pyta Ryś.
- Dwa dni temu, zabrałem Basię do zoo.
- A jakie ma pan stosunki z byłą żoną? Nie utrudnia panu kontaktów?
- Dobre, chcemy, żeby Basia czuła, że kocha ją obojga rodziców.
- Rozumiem - odpowiada Ryszard - Nie wie pan kto mógł to zrobić?
- Nie mam pojęcia.
- A może ma pan jakiś wrogów? - pyta Lucyna.
- Nie, nie wiem. Może...
- Co znaczy może? (kliknij w rozwinięcie)

- Niedawno do restauracji przyszło dwoje mężczyzn, w chwili gdy mieli zapłacić okazało się, że nie pamiętają pinu do karty, poproszono mnie żebym to załatwił. Zadzwoniłem na policję, oni chcieli uciekać, ale nie udało im się. Możliwe, że to oni.
- Kiedy to było? Pamięta pan jak się nazywali?
- Jakoś kilka dni temu, nie wiem jak się nazywają.
- Ma pan nam jeszcze coś do powiedzenia? - pyta Lucyna.
- Nie, to wszystko, proszę szukajcie jej.
- Szukamy, do widzenia.
Ojciec dziewczynki wyszedł z biura.
- Co o tym wszystkim myślisz? - pyta Lucyna.
- Trzeba sprawdzić tych facetów, jak się nazywają, jaką dostali karę.
- Tak, ale intuicja mi mówi, że to nie oni, no pomyśl, przecież od razu byśmy ich namierzyli, myślisz żeby tak ryzykowali?
- No w sumie masz rację, ale możliwe, że działali w afekcie - odpowiada Rysiek - nic tu nie pasuje, nie mam pojęcia kto to mógł zrobić, miejmy nadzieję, że zadzwonią porywacze.
- Rysiek? - pyta Lucy.
- Hmm?
- Jedźmy do szpitala.
- Ale musimy zająć się tym porwaniem, Michał jest w dobrych rękach.
- Wiem, ale boję się, że przyjdzie mu do głowy coś głupiego - odrzekła Lucyna.
Rozmowę między policjantami przerwał dzwonek telefonu, Puchała odebrał.
- Ok, zaraz będziemy, spróbuj ich namierzyć - skończył rozmowę - Lucy jedziemy do domu dziewczynki, dzwonili porywacze.
- No, chociaż coś - rzekła Lucyna i pojechali wraz z Aleksem na ul. Akacjowa, gdzie mieszka porwana dziewczynka.
Tymczasem w domu Orlicza jego siostra, Julka, urządzała przyjęcie powitalne dla brata. Posprzątała ślady krwi, chociaż nie było to łatwe, ponieważ przypominała sobie swojego brata, który leżał w tym miejscu bez znaku życia, mimo, że nie widziała tego na własne oczy oraz upiekła czekoladowe ciasto, które tak bardzo uwielbia Michał. Po tym wszystkim postanowiła odwiedzić brata w szpitalu, ponieważ wiedziała, że Lucyna i Ryś mają ważną sprawę do rozwiązania. Michał się tego kompletnie nie spodziewał, wszystkie jego plany wzięły w łeb. Miał się spotkać z człowiekiem, z którym miał się zemścić na Michalskim, a teraz znowu wylądował na OIOM-ie i sali obserwacji. Julia puka i wchodzi do 'trójki'.

1 komentarz: