Translate

niedziela, 31 stycznia 2016

Opowiadanie IV Część 10

Poranek. Rysiek przyjechał po Lucynę i Alexa, a następnie pojechali pod adres, w którym mieszkał podejrzany mężczyzna. Dzwonią do drzwi. Nikt nie otwiera. Pukają. Dalej nikt nie otwiera. Rysiek zaczął:
- Lucuś, nie ma go, chodź wracamy.
- Rysiu cicho - szepnęła i przyłożyła głowę do drzwi - słyszysz?
- Co?
- Ktoś tam jest. Zostań tu, ja idę z Alexem od tyłu. Alex, idziemy piesku, tylko musisz być cicho.
Zrobili tak jak powiedziała. Zerknęła przez okno, był tam. Niestety okno było zamknięte, nie widziała innego wyjścia, jak zapukać i krzyknąć: "policja". Wiedziała, że nie im ucieknie, przecież Rysiek stał przy głównych drzwiach, mieli też Alexa, nie wywinie się. Krzyknęła. "Młynarz" był zaskoczony, tak jak sądziła ruszył w kierunku drzwi wyjściowych, Alex pognał w ich kierunku, jednak Puchała zdążył już go obezwładnić. Facet zaczął krzyczeć:
- Czego ode mnie chcecie?! Ja nic nie zrobiłem!
- Tak? - pyta ironicznie Ryś - to niby dlaczego uciekałeś? Może chciałeś się pobawić w gonito?
- Zwierzęcy odruch - powiedział podejrzany - nic nie zrobiłem, nie macie prawa!
- Na 48 to możemy każdego zamknąć - odpowiada Lucyna - więcej dowiesz się na komendzie.
Komenda. Trwa przesłuchanie podejrzanego, o próbę zabójstwa Wolskiego, mężczyzny. Rysiek pokazuje znalezioną na miejscu przestępstwa soczewkę.
- Poznajesz zgubę? - pyta Ryszard
- Nie wiem o czym mówisz, tu nic nie ma - odpowiada
- Nie udawaj greka! Ja to wiem i ty to wiesz, że ta soczewka należy do ciebie. A wiesz skąd ją mamy?

- Pewnie zaraz mi powiesz.
- Nie pamiętam żebyśmy przechodzili na "ty" - mówi Rysiek - znaleźliśmy to w mieszkaniu mężczyzny, którego próbowałeś zabić. Bartosz Wolski, mówi ci to coś?
- Człowieku, weź się ogarnij. Ja nie znam żadnego Bartosza Wolskiego ani nie próbowałem nikogo zabić!
- Uspokój się! Twoje krzyki nic na nas nie robią - mówi ze spokojem Lucyna - tym tylko pogarszasz swoją sytuację.
- Dobrze, zacznijmy jeszcze raz wszystko od nowa - mówi Ryś - Kto zlecił ci zabójstwo Bartosza Wolskiego?
- Nikt.
- Czy ty nie rozumiesz chłopie, że za usiłowanie zabójstwa nie dostaniesz 2 lat w zawiasach? Za takie coś pójdziesz siedzieć na kilkanaście lat. Masz 24 lata, nie chcesz robić czegoś w życiu? Sąd weźmie pod uwagę, że przyznałeś się i pomogłeś w sprawie. 
Chłopak cały czas milczy.
- Posłuchaj - ciągnie dalej Puchała - ten facet walczy teraz o życie, wczoraj uprowadzono jego córkę, wiesz co teraz przeżywa jej matka? Pomóż nam. Tutaj chodzi o życie małego dziecka.
- Ale to nie tak...
- A jak? - wtrąciła Lucyna.
- Ja nie chciałem go zabić, ja... jego tam w ogóle nie miało być. Miałem tylko zabrać te pieniądze, ale on nagle wrócił do domu, nie wiem, chyba po tą teczkę z tymi pieniędzmi, ja nie chciałem, żeby tak to wyszło.
- Kto ci to zlecił?
- "Baron".
- Kto?
- Nie wiem jak się nazywa, mówią na niego "Baron".
- Dlaczego zgodziłeś się go obrabować? - pyta Szmidt.
- Wisiałem dużo forsy Baronowi, powiedział, że jeśli przyniosę mu tą kasę od Wolskiego to dług będzie unieważniony.
- Gdzie znajdziemy tego Barona? - pyta ponownie Lucyna.
- Nie wiem.
- Zastanów się dobrze - mówi Rysiek.
- Naprawdę nie wiem, ale... ostatnio miał jakieś lokum przy starej fabryce, może tam. Nie mam pojęcia. Widywałem się z nim w tej właśnie fabryce.
- Adres - mówi stanowczym głosem Lucy.
- Ul. Tymienieckiego, więcej nic nie wiem.
- Dobra, Sławek weź go na dołek - mówi Ryszard - ale żeś sobie chłopie nagrzebałeś.
Godzina 10:00. Do przekazania okupu pozostały 2 godziny. Pieniądze, które miały zostać przekazane zostały skradzione. Policjanci pojechali pod wskazany adres w celu odnalezienia Barona. Lucyna, Rysiek i Alex nie byli sami, mieli wsparcie antyterrorystów. Rozpoczęli akcję schwytania przestępcy. Jednak będąc jeszcze na komendzie sprawdzili tego całego Barona. Okazał się nim Bartosz Mularczyk, karany za kradzieże. Weszli. Na przodzie szli antyterroryści.
Jednak Baron przeczuwał wcześniej, że tak może się zdarzyć, przygotował się na to. Był dobrze uzbrojony. Czarni wyważyli drzwi i weszli do środka. Dom był pusty, więc rozdzielili się i część poszła na strych, a druga część do piwnicy i garażu. Rysiek i Lucyna poszli za tą drugą częścią. Alexa zostawili przed domem, bali się, że coś może mu się stać. Na strychu znaleźli kilka gramów kokainy, ale nic więcej, ani Barona, ani skradzionych pieniędzy. W piwnicy też pusto, został im tylko garaż. Przeszukali go, pusto, samochodu nie było i nic podejrzanego też. Wycofali się, myśleli że nic nie zdołają. Wtem Alex wyskoczył z samochodu, w którym siedział i pobiegł w kierunku garażu, wszedł do środka i zaczął szczekać w kierunku stojącej tam dużej szafy na narzędzia. Lucyna z Rysiem i kilkoma antyterrorystami pobiegli za nim. Lucyna podeszła do szafy, otworzyła ją, jednak była zupełnie pusta. Jeden z czarnych również podszedł do szafy i zaczął pukać w jej tył. Było słychać puste wnętrze. Szafa coś zastawiała. Odsunęli ją i w tem padło kilka strzałów z bardzo bliskiej odległości. Jedna z kuli na nieszczęście trafiła w Lucynę. Upadła. Antyterroryści pobiegli za Baronem, a Rysiek z Alexem zostali przy Lucynie.

10 komentarzy:

  1. Super chyba pierwszy raz w zyciu nie moge doczekac sie poniedzialku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Bardzo się cieszę, że tak bardzo cieszysz się na kolejne opowiadanie ;)

      Usuń
  2. Lucynka będzie z Michałem? Było by wtedy super pasują do SB

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie by było gdyby Lucyna była z Michałem. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Mówię o opowiadaniu, ale w serialu też by było fajnie.

      Usuń
  4. Super są twoje opo czemu tak żadko piszesz na snapie? TEN BLOK JEST BOSKI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ muszę się najpierw wylogowywać z prywatnego konta i często po prostu nie chce mi się tego robić, a po za tym wydaje mi się że niewiele osób jest aktywnym na snapie i dlatego ;) Będę się starała troszkę częściej tam zaglądać;)

      Usuń
  5. Super bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń